Japonia
🇯🇵 Japonia – sześć dni między tradycją a neonem
Sześć dni w Japonii – krótko, ale intensywnie. Tokio stało się naszą bazą i sercem wyprawy. To miasto, które pulsuje energią przez całą dobę – pełne kontrastów, kolorów i dźwięków. Spacerowaliśmy godzinami, chłonąc atmosferę – od gwaru dzielnic Shibuya i Shinjuku po spokojne alejki z małymi świątyniami ukrytymi między wieżowcami. Zwiedzaliśmy muzea, próbowaliśmy lokalnych smaków, zachwycaliśmy się precyzją i estetyką w każdym detalu.
Pod względem fotograficznym Tokio to czyste szaleństwo – raj dla oka. Neony, lampiony, odbicia świateł, tradycyjne stroje i nowoczesna architektura w jednym kadrze. Kolory, rytm, światło – wszystko układa się w niepowtarzalny obraz.
Odwiedziliśmy też Kioto – bardziej spokojne, pełne historii i tradycji. Mnóstwo tu turystów poprzebieranych w kimona, którzy na każdym kroku robią sobie selfie na tle świątyń, ogrodów i alejek wysadzanych bambusami. Mimo tłumów, w powietrzu czuć magię dawnych czasów – zapach kadzideł, dźwięk dzwonków przy świątyniach i ten szczególny spokój, który trudno opisać słowami.
Nie mogło zabraknąć także krótkiego wypadu do Kamakury – miasteczka nad oceanem. Spacer po plaży, szum fal i spotkanie z monumentalnym posągiem Wielkiego Buddy – chwila wytchnienia i refleksji po miejskim zgiełku.
Japonia zachwyca na każdym kroku – nowoczesnością i tradycją, harmonią i chaosem, prostotą i kolorem. To miejsce, które zostaje w sercu, w kadrze i w pamięci – na długo po powrocie.
Wiem jedno – to dopiero początek. Japonia ma w sobie coś, co nie pozwala o niej zapomnieć. I choć sześć dni minęło jak chwila, czuję, że jeszcze tam wrócę – z aparatem, z ciekawością i z sercem otwartym na kolejne odkrycia.